W miniony poniedziałek, 22. lutego, udaliśmy się do siedziby Rzecznika Praw Dziecka, Marka Michalaka, by odebrać nagrodę za najlepszy projekt gry planszowej przybliżającej i edukującej w zakresie praw dziecka. Pojechaliśmy na miejsce i udało nam się niczego nie połamać ani zepsuć. Przy okazji świetnie się bawiliśmy.

Ale od początku: chodziło o stworzenie nowoczesnych narzędzi do informowania o prawach dzieci, które nie dla wszystkich są oczywiste i jasne. Zadanie obejmowało dwie dziedziny: projekt gry planszowej oraz projekt gry komputerowej. Język gier umożliwił przedstawienie problematyki praw dziecka w sposób atrakcyjny dla młodego pokolenia, łącząc zabawę z edukacją. Pobocznym celem konkursu było pokazanie, że gry nie muszą skupiać się tylko na przemocy, walce i agresji. Najważniejsze jednak było zaznajomienie graczy z kwestią praw dziecka, Konwencją o prawach dziecka i dziedzictwem Janusza Korczaka.

Rzecznik Praw Dziecka - laureaci
Rzecznik Praw Dziecka - nagrody w konkursie na grę planszową

Nagrodzone zostały 3 gry planszowe, z których każda trafi do produkcji i zostanie rozesłana do placówek oświatowych i dydaktycznych w całej Polsce. Oznacza to, że poziom zgłoszonych prac był naprawdę wysoki, skoro warto wdrożyć nie tylko grę, która zajęła pierwsze miejsce. Ponadto jedna gra komputerowa otrzymała wyróżnienie. Ciekawostką jest to, że została ona zaprojektowana przez dwunastoletniego Piotra Zatwarnickiego. Piotr zwierzył się nam, że sam szkielet gry opracowywał przez rok, a potem, w około dwa miesiące, dopasował ją do tematyki tego konkursu. Oprócz samego wyróżnienia, Rzecznik Praw Dziecka zorganizował także Piotrowi wizytę w siedzibie Flying Wild Hog. Było to szalenie miłym gestem, bo zazwyczaj tak młodzi ludzie nie mają szansy znaleźć się w profesjonalnej firmie zajmującej się na światową skalę tym, co ich pasjonuje. A Flying Wild Hog to deweloper między innymi świetnego remake’a Shadow Warrior, w które sam niedawno zagrywałem się na PS4.

Wśród gier planszowych przyszło blisko 40 zgłoszeń, tworzonych zarówno przez amatorów, jak i profesjonalistów. Część z nich przyjęła za punkt wyjścia tradycyjną formułę Grzybobrania, część stawiała na zabawę w formie quizu, a część to były naprawdę autorskie produkcje z ciekawą mechaniką. I właśnie jedną z takich prac była stworzona przez Adama Kwapińskiego gra, która zajęła trzecie miejsce. Posiada ona złożoną mechanikę, która z każdą kolejną rundą zyskiwała głębię i pozwalała na stosowanie różnych ciekawych taktyk, by osiągnąć zwycięstwo. Adam ma na koncie szereg wydanych gier planszowych, jest pasjonatem i profesjonalistą, współtwórcą Fabryki Gier Historycznych.

Gra planszowa dla Rzecznika Praw Dziecka

Drugie miejsce zajęła karcianka rozgrywana z użyciem kości, stworzona przez Ewę Jakaczyńską i Piotra Siłkę. Oboje są członkami wydawnictwa Regio Games, mają na koncie kilka wydanych gier, również zajmują się profesjonalnie grami planszowymi. Ich gra stawia przede wszystkim na kalkulację ryzyka i rozsądne zarządzanie nim. Rozgrywka jest szybka, a równie wiele zależy w niej od szczęścia, co od spostrzegawczości i planowania.

O naszej grze napiszę szerzej w case study. Tutaj wspomnę tylko, że stworzyliśmy grę planszową, która w ciekawy sposób zaznajamia dzieci (i dorosłych) z prawami dzieci, nie zaniedbując przy okazji zabawy i emocjonującej rozgrywki. Jadąc na rozdanie nagród mieliśmy pewne obawy, że może byliśmy jedynymi dorosłymi, którzy wzięli udział w zabawie i przez to nasza wygrana była spowodowana przewagą wynikającą z wieku i doświadczenia. Na miejscu okazało się, że około połowa zgłoszeń została nadesłana przez dorosłych, z czego wielu mniej lub bardziej profesjonalnie zajmuje się grafiką, bądź grami planszowymi. Tym większa była nasza radość, że w tak zacnym i doświadczonym towarzystwie udało nam się stworzyć grę ocenioną tak dobrze przez jury.

RPD magnesy na lodówkę

No właśnie, kto oceniał gry? Wśród jury oprócz pana Marka Michalaka, Rzecznika Praw Dziecka, znalazła się prowadząca blog o grach planszowych – Board Game Girl – Ania, przedstawiciele fundacji Dziecko i Rodzina oraz przedstawiciele Muzeum Gier Wideo. Ponadto pojawiły się dzieci z Powiślańskiej Fundacji Społecznej oraz Świetlicy Środowiskowej Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo, z którymi autorzy mogli zagrać w swoje gry. Jak to powiedział pan Marek Michalak, dorośli oceniający gry to jedno, ale tak naprawdę najważniejszy będzie ich odbiór przez grupę docelową, czyli dzieci.

Testowanie prototypów gier planszowych

Dlatego po strzeleniu serii kilkunastu pamiątkowych zdjęć (my wydusiliśmy całe jedno swoim aparatem – wyszedł brak obycia i doświadczenia w tego typu imprezach; następnym razem będziemy lepiej zorganizowani w tym względzie :-), po wręczeniu nagród i uścisku dłoni prezesa Rzecznika, przyszedł czas na najważniejszy element ceremonii, czyli testowanie z dziećmi i młodzieżą. Okazało się, że nie tylko my nie testowaliśmy swojego dzieła na odbiorcach docelowych. Tym większy stres dopadł wszystkich laureatów. Przyznam szczerze, że sam miałem pewne wątpliwości, co do przejrzystości zasad naszej gry, gdy Katarzyna czytała dzieciom zasady. Okazało się jednak, że to co wziąłem za znużenie, było w rzeczywistości pełnym skupieniem, bo po jednorazowym przeczytaniu instrukcji, przystąpiliśmy od razu do gry i (ku mojej uldze) okazało się, że stworzone przez nas reguły są przejrzyste, a rozgrywka płynna i emocjonująca. Gdy wyłoniliśmy zwycięzcę, którym okazał się Krzyś, najmłodszy z nas, przyszedł czas na przejście do części mniej oficjalnej.

Konkurs na grę planszową
Testowanie prototypów gier planszowych
Testowanie prototypów gier planszowych
Projekt gry planszowej dla Rzecznika Praw Dziecka

Drobny poczęstunek, rozmowy w kuluarach i możliwość zagrania w pozostałe nagrodzone gry. Wszystko to możliwe było dzięki nieocenionej organizacji w wykonaniu pana Macieja Stadtmullera, który zajął się ogarnięciem całego wydarzenia, a następnie dzielnie siedział z nami kilka godzin w kuluarach, grając, rozmawiając, odpowiadając na najdziwniejsze pytania. Ta część dnia była chyba najciekawsza (a na pewno obfitująca w najwięcej wybuchów śmiechu), bo kontakt i rozmowy z innymi autorami zawsze są inspirujące, zabawne i ciekawe. Fajnie było zobaczyć, że nie tylko my wykazujemy pełną zaciętość, determinację i bezwzględność podczas gry we własne (a także cudze) produkcje. Wyszło na to, że to wspólna cecha wszystkich autorów gier. Ufff, już myślałem, że tylko my tak mamy. Bo wiecie, gdy gramy w swoje gry, to wszystkie chwyty są dozwolone. “Przypadkowe” przestawianie pionków innych graczy, ruch własnym pionkiem o inną liczbę oczek niż wyrzucona na kostce, bezwzględne wykorzystanie pomyłek przeciwnika, pełna nadgorliwość w stosowaniu zapisów instrukcji, czy też zasłanianie się zasadą, że co nie jest zabronione, jest dozwolone. Dlatego nawet gdy projektujemy grę dla sześciolatków o pomaganiu i byciu dla siebie miłym, to etap jej testowania przez nas przypomina morderczą walkę o przetrwanie w betonowej dżungli.

Rozgrywka w kuluarach - gra planszowa

Takie podejście oczywiście ma swoje uzasadnienie. Dzięki tego typu zagrywkom sprawdzamy na przykład, czy nasze produkcje są troloodporne. Innymi słowy, czy gracz chcący robić na złość innym może zepsuć całą grę.

Dyplom od Rzecznika Praw Dziecka